Wiersze

Tam jest to miejsce

Przestało padać. Jest okno, które poznaję.
Iskra światła rozproszona przez kroplę rosy
zwęża źrenice czasu. Dystans wydłuża się
pozornie.

Obraz odwrócony. Kolejny opuszczony dom,
kobieta której nie było. Zabawy w piaskownicy
z dzieckiem, którego nie było także.

Życie pozornie płynie czasem. Zbyt wiele
wskazówek, zbyt wiele dróg usypanych
z ziaren piasku zamkniętych w klepsydrze.

Wiersze

Kolorowanka dla dorosłych

życie przestało być budzącym się motylem
majową łąkę zastępuje odrapana podłoga
w wilgotnych ścianach mieszkania socjalnego

na niewielkiej wyspie ze sprężynami budzi się mąż
wstawiony jak drzwi po ostatniej bitwie na miecze
zwiastuje burzę z piorunami i ulewne deszcze

(tego wieczora lał ją wielokrotnie)

życie zamknięte w próchniejącej szafie
siedzi w kącie tuląc szmacianą lalkę

próbuje zatrzeć ślady mijających się dni
na spękanych i brudnych szybach twarzy

Wiersze

ZZA

Kiedy zaczął mamrotać drżał, najpierw ręce i głowa,
skrzypienie sprężyn stawało się regularne.
Nogi samowolnie uderzały w barierki. Kilka razy wstawał
nieświadomy i zrzucał z szafek nieswoje rzeczy.

Zabrał mi książkę i rozlał herbatę. Kiedy znowu wyrwał igłę
kroplówki, wybiegł z budynku, od razu wezwaliśmy siostry.
Dopiero portier przy bramie zdołał go zatrzymać.

Przywiązany bandażami do łóżka odgrażał się, że ma kolegów.
Wrzeszczał, że te kurwy, co go związały zapierdoli.
Później wołał syna i żonę. Jęki sześćdziesięciolatka
wylegające na korytarz.

Nie daliśmy mu żyletki ani noża, o które błagał.
Jeszcze nas zarżniesz chuju, jak zaśniemy.

Wiersze

Trzymanie na duchu

Utrzymuje nas państwo za nasze podatki
na tej sali, gdzie śpimy, leżymy,
czytamy gazety, jest dużo
pozornego śmiechu.

Nasze ciepło nierejestrowane
w dłoniach żon ani matek,
jedynie na wykresie temperatury
w karcie ogólnej.

Na ścianie telewizor z otworem
na dwuzłotówki. Tadek wrzuca trzy,
przedłużając nam czas
o kolejne dwanaście godzin.

Wiersze

Na klatce, Marzenie

szare tu i tam szare odrapane patrzą

spacer ze znajomym z dziewczyną z psem
wieczorem często stoimy pod blokiem
zachodnia jest tylko odzież
i telefony z drugiej ręki
psy robią kupy na trawniku
jeden sąsiad też po takich nikt nie sprząta

wszyscy mieszkamy w klatkach
agresywnie depczemy trawniki

(spółdzielnia ostrzega – szanuj zieleń)

chłopaki ganja-ją się z płytami
chodnikowymi.

szare tu i tam szare odrapane śpią tylko
czasem ktoś wdepnie w gówno
w kałużę perspektyw pod blokiem

na klatce napis – Marzenie

Wiersze

W tym mieście

W tym mieście to nawet wysrać się jest trudno,
a niebo chmurami zaciągnięte. Urzędnicy zamknęli
ostatni przylądek, ostatni szalet miejski, przesrane.

Zaciągamy się dymem, białym i gęsto unoszącym się
okoliczne miasta zwożą do nas śmieci, wśród nich
stare meble, zawartość szamba, kiepskie tomiki

poezji nie czyta się na ławkach w parku, poezji
nie kupuje się w księgarniach – wołają,
kiedy łudzimy się wydając ostatnie grosze, nakład

zdolnej młodzieży. Konkurs wygrany odbija się
echem brudnych kamienic. Taka dawka kultury,
że wymiotujemy na barykady spękanych chodników.

A w głowach tłoczą się obrazy pijanych zawiadowców.
Zaciera się ręce, zaciera się ślady, w tym mieście,
gdzie skansen, nie Europę zobaczysz.

Wiersze

Pięć minut

dwudziesta trzecia za pięć minut
jasnożółte światło latarni
walczy zaciekle z mrokiem
zacieram marznące ręce i stoję
zamyślony nierozmowny
zabieram cię w odległą podróż
nie mamy bagażu biletów
tylko siebie i kilka spraw niezałatwionych
ty masz zazdrosnego chłopaka
ja ślady szminki na ubraniu
więc ruszajmy chłodno
spoglądasz na mnie podziwiasz
ciemnoszare bezgwiezdne niebo
opowiadam o poezji choć nigdy
nie czytałem poezji żadnej
tylko ciało twoje i myśli
więc ruszajmy
naszą gramatykę tworząc
nasz automat skończony nieudolnie
poza rozkładem pięć minut

Wiersze

Linia frontu

nie nazywam się poeta i przestałem
rozbierać kobiety wierszami

granice zostały przekroczone
więc wojna więc guziki
od bluzki muszą na komendę
rozpinać się jeden po drugim
na froncie nocy

nie nazywam się poeta
więc żadnych kompromisów

dziś wiem że w wierszu się toczę
i toczą się ze mną kobiety

poznałem córkę Goździkowej
zdarzyło mi się i użyłem
do granic wyobraźni
przerywany stosunek miałem

granice zostały przerwane
więc wojna poza białą kartką

dzisiejsze średniowiecze
– bitwa bez zabezpieczeń