był czwartek albo kolor fioletowy
słowa rzucane pośpiesznie
rozbijały się o szybę naszego kosmosu
szaronijaki i rozmazany krajobraz
nic nie wskazywało, że tego dnia
przytłaczające albo budujące
walec kierowany przez pijanego pracownika
biblioteki naszych umysłów
pamiętam chłodne letnie wieczory
kiedy zamykaliśmy się pod powiekami
niepewnych dotyków w pewnych sytuacjach
nic nie wskazywało, że tego dnia
groteska albo piąta minut dwie
sprawy pośpiesznie kończone
wygasłe zobowiązania i światło
w którym zapisać można tak wiele
wiecznie znikającym atramentem