Nad Wisłą opodal Pałacu Kultury
działał ADO i wciąż robił bzdury.
I zamiast trzymać się prawa ochrony
przetwarzał dane jak postrzelony.
Raz bez zgody odbierał
zapisy do newslettera.
A zamiast oceniać procesy
stosował puste frazesy.
Z UODO stroił se żarty,
kontrola – on jedzie na narty.
Gryzł go inspektor okropnie:
„Weź się ogarnij chłopie!”
Brak analizy ryzyka,
wszystko już z rąk się wymyka.
ADO przetwarza dane,
lecz nie wie co tu jest grane.
Na przekór inspektorowi
nic sobie z tego nie robi.
Kupił rasę bazę danych:
„reklamy porozsyłamy”.
Bez zgody nawet z uśude,
dla siebie szykował zgubę.
Tnąc budżet na zabezpieczenia
mówił o pustych kieszeniach.
Martwią się jego koledzy.
On żyje w sporej niewiedzy.
Co będzie z tego dziwaka?
W końcu wyjdzie tu draka.
Aż wreszcie kontroler się znalazł:
„Porządek zrobimy tu zaraz!”
Naruszenia, brak współpracy.
Teraz trzeba się tłumaczyć.
ADO się wcale nie boi.
Odmawia zeznań składania:
„A no co mnie jest to RODO.
Dość dupy już zawracania!”
Ludzie się śmieją z dziwaka.
Choć karę zapłacić ma.
Liczy na uchylenie.
Skarga jest w WSA.
// Na podstawie: „Kaczka Dziwaczka” Jan Brzechwa