Wiersze z rymem

Ile jajek w majonezie, ile kiełbas białych,
na potrawy wielkanocne brzuszek jest za mały.
Nakarm duszę, przemyśl życie,
zamiast żreć, a później kwiczeć.

Teorie sprzeczności, bezkształtne ideały,
plączą się i kluczą po głowie dzień cały.
Brak koncepcji powoduje niezgrabne kolizje,
każda myśl szarpie umysł zostawiając bliznę.

Idźmy razem skąpani we wiośnie,
bo razem nam będzie radośniej.

Chodzą w okolicy plotki,
noszą szpilki, czasem botki,
choć nie tylko, przecież czasem
ślad roznoszą adidasem.

A gdy plotka plotkę spotka
to powietrze niesie dźwięki,
co dzień jakieś nowe wnioski,
a niekiedy tylko jęki.

Różne są koleje losu,
trzeba czasem znaleźć sposób,
aby wagon bytu chory,
wepchnąć na właściwe tory.

Sztuką jest powstrzymać złość,
gdy dostajesz ciągle w kość.
Jednak musisz zebrać siły,
by się kurwy odczepiły.

Były marzenia, było wiele planów,
zostały nam jedynie
koniki z kasztanów.

Zwykły oddech, nie ma o czym pisać. Kicha.
Oddech Zdzicha. Trochę ciepły, czasem woń
piwa roznosi, kiedy Zdzichu o dwa złote prosi.

Wspomóż Zdzicha, niech chusteczki kupi biedak,
bo od wczoraj mocno kicha. I ten oddech jakiś inny.
Szybszy, cięższy. Zimny.