Wiersze

Alfabeton

nie jestem poetą bo czasami chodzę
w dresie i siedzę pod blokiem na ławce
nie mam prawa ale mam jazdy i lubię
rozbierać kobiety używając języka
znanego nie tylko w kręgach moich fanek

gdy na konkursie czytam wiersz
jakbym czytał na klatce Marzenie
rozumiem że nie jestem poetą
bo cholernie brak mi liryzmu i ciepła

a ona siedzi w kącie niepozorna
wsłuchana w odpływy i przypływy fal
mojego głosu

a ona siedzi w kącie nie jestem poetą
a ona zabiera mnie do domu otwiera okno
kochamy się zaciekle do ostatniej kropli
aż wiatr za oknem przeleciał billboardy
szumią o tym drzewa zdradzone

Wiersze

Nietakt: kontratak

po odwołanym występie Grupy Poetyckiej „Nietakt”
na pół godziny przed rozpoczęciem

Może nawet dziewiętnasta. Może piętnaście po. Niczego
obiecać nie mogę. To nie jest pośpieszny do Gorzowa.
To jest festiwal teatralny, więc musi być przedstawienie.
To jest festiwal małych teatrów i wielkich nadziei.

Może dziewiętnasta czterdzieści. Niczego pewnym być
nie można. Niczego pewien nie jestem. Macie takie ładne
wiersze. I dziewczyny takie ładne. Malowane lale
to nie są. Lekki makijaż nadałby im charakteru.

Nie jestem aktorem. Ja piszę wiersze. To będzie mała
wojna. Ja tworzę poezję, nie tworzywo sztuczne. Więcej
ruchu na scenie, kochani, więcej ruchu. Ta dziewczyna
ma grube uda. To się nie uda. Niech usiądzie z tyłu.

Chłopcy na drabinę. A ty się połóż, mała. Podłóż się
bo krzesełko się chwieje. Chwiejne nastroje rozbudzi
przeterminowany sok pomidorowy lub coś równie okropnego.
Panie dyrektorze, my na pana czekamy. Panie dyrektorze

show zacząć czas. Będzie stara walizka i mnóstwo światła.
Zgrzyt starych, drewnianych krzeseł, to będzie klimat. Będzie
działo się. Ci ludzie napisali wiersze. Ci, co siedzą
na górze we wtorki. Będzie się działo. Siedziało. Się.

Wiersze

Myśli poszarpane

Tobie

Teraz my. Dwa zakręty. Prosta.
Przekręt. Przekręć do mnie. Ustami.
Mało ciebie. Pewna część wiersza.
Spokojna. Milcząca niepewność.
Niepewna część poety. Mało Ciebie.
Mało.

Odjazd

Piszę wiersze. Wierszę się. Samotnie.
Zawierszam się i nie przestaję. Przystanek.
Drugi. Trzeci. Pętla na szyi. Wierszę ją.
Ciężka głowa. Autobus pełen poetów. Na pętli
wyobraźni. Zaciskam wiersz. Duszę.

Wykopek

Codziennie kopany. Wiersze kopią
poeci na wierszowisku. Skopałem parę
wierszy. Kopię w twarz. Przyciskam.
Wsuń bilet w szczelinę. Na czerwonym
świetle rozjechany, kopnięty w dupę
wiersz.

Zwierze nie

Dotykaj. Tykanie zegarka. Stanął.
Czeka. Wypatruje wiersza. Wyczekuje
i szczeka. Pies na wiersze. Dotyka
ją mnie słowa krytyki. Tyki zegarka.
Niecodzienne. Głupi jestem. A Ty
szczekasz. Głośno. Niewierszysz mi.

Wers ja

Ostatnio jakby zmącony. Wiąże
sznurowadło. Emocjonalnie związany.
– kiedy następne spotkanie?
Słaby. Nieczytelny. Rozebrał ostatni
wers. Wers Ona. Wers On. Rewers.

Geometria

Na barykady myśli. Wiersze wytaczamy.
Działa wielkie. Porozumienie. Konflikt
pokoleń, myśli, przerwań. Przerywany
stosunek do służby wierszem. Myśli
zwierszowiałe. Toczą się. Dokoła. Dokoła.

Czaty

Cześć, skąd klikasz? Daj fotkę.
Fotka. Foczka. Umówisz się?
Fajna jesteś. Lubię klikać. Lubię.
Myszki. Optyka. Kulki. Pod czerwień.
Bielizny Twojej. Zaklikam. Zawodowo.

Poderwanie

Cześć Nina. Pocałunek. Głęboko
ukryte znaczenie. Cześć. Piszę wiersze
umówisz się ze mną? Nina. Pocałunek.
Po północy. Po godzinach. Po robocie.
Po całunek. Ze mną. Zawierszuj się.
Między wersami. W cieniu zwrotki.
Wywrotka. Nina. Wiersz o nas. Bez nas.

Umyśl mnie

Wiersz tworzę. Tworzywo sztuczne.
Wierszywo. Warzywo. Płodny umysł.
Taki jestem fajny. Niepowtarzalny.
Z wierszem na Ty. Poczytaj mamo.
Warzywa. Zupa z wierszy. Pieprzna.

Statki

Noc. Nocnik. Kontrola dostępu.
Gra na dwa fronty. Front wyzwolony.
Front morski. Nocne rozmowy. O niej.
O nim. O nie! Nocnik. Przeciek.
Miało być przecież. Przecier jest.

Szach i mat

Niepewny oddech. Miarowe bicie
po twarzy. Zaburzenia świadomości
wiersza, tekst zachwiany. Nieczytelny
rozlewany po stole. Po pół litrze.
Ciemno. Pięści rzucają cieniem.
Po ścianach. Miarowo po twarzy
rozrzucony. Oddech nieczytelny. Już.

Wiersze

Poezja atomowa krótkiego zasięgu

Coraz więcej miejsca, kolejne puste krzesła,
szerokie spektrum tekstów i spotkania widmo.

Więcej powietrza, poetyckie wydechy,
zdają się być obce, podobnie jak twarze.

Więcej wody w wierszu, mniej tłustego słowa,
przez palce przelewane równoległe światy.

Dziewczyny w spódniczkach, które pisz(cz)ą jeszcze,
chciałyby spróbować dotknąć ostrza tekstu.

Nie mają śmiałości, by do siebie przyjąć
bojaźliwych chłopców tryskających słowem.

Coraz więcej miejsca, dostawiamy krzeseł
licząc jak w grze w karty na dobre rozdanie.

Wczoraj gra w pokera, dzisiaj gramy w wojnę.
Linia frontu znika jak miejska poezja.

Wiersze

Nietakt

Założymy grupę poetycką, założymy się z panem
urzędnikiem, że wstydu nie będziemy przynosić.
Przyniesiemy wiele nagród, wypromujemy miasto.
Potem założymy śmieszne ubranka, zabawimy się,
będzie występ niemal teatralny i parę wierszy.

Założymy grupę poetycką, zaprosimy dziewczyny,
będą czytać nasze wiersze i od razu zakochają się
i zechcą słuchać tych wierszy na dobranoc.
Więc ułożymy plan, zdobędziemy pieniądze,
aby dziewczyny mogły chodzić do kina i na szejki.

Czytanie wierszy, dyskusje, pieprzenie trochę,
bo tego nie uniknie się. Nasze małe spotkania,
wielkie ideały, rozwieszone na poręczach dnia.
Będzie lirycznie, wieczorki autorskie i brawa.
Wręczą dyplom z uśmiechem, wierzyć że szczery.

Wiersze

Nazywam

Patrzcie, to ten co kobiety rozbiera
wierszami. W gazecie pan redaktor napisał,
że to nowy jakiś. Nowy sport ekstremalny.

On to ma życie, Goździkowa mówiła.
Czyta czasami te wiersze i guziki
od bluzki jak na komendę się rozpinają,
jeden za drugim, taki poetycki efekt Axe.

Sąsiadka spod czwórki słyszała,
siedział z jakąś w pokoju:
nazywam się poeta, rozbieram słowami.

Nazywam się poeta i zdarza mi się
używać rąk i języka, kiedy piszę,
kiedy z kobietami po wersach wędruję,
rewizja osobista, zamieniam je w wiersz.

Wiersze

W tym mieście

W tym mieście to nawet wysrać się jest trudno,
a niebo chmurami zaciągnięte. Urzędnicy zamknęli
ostatni przylądek, ostatni szalet miejski, przesrane.

Zaciągamy się dymem, białym i gęsto unoszącym się
okoliczne miasta zwożą do nas śmieci, wśród nich
stare meble, zawartość szamba, kiepskie tomiki

poezji nie czyta się na ławkach w parku, poezji
nie kupuje się w księgarniach – wołają,
kiedy łudzimy się wydając ostatnie grosze, nakład

zdolnej młodzieży. Konkurs wygrany odbija się
echem brudnych kamienic. Taka dawka kultury,
że wymiotujemy na barykady spękanych chodników.

A w głowach tłoczą się obrazy pijanych zawiadowców.
Zaciera się ręce, zaciera się ślady, w tym mieście,
gdzie skansen, nie Europę zobaczysz.

Wiersze

Linia frontu

nie nazywam się poeta i przestałem
rozbierać kobiety wierszami

granice zostały przekroczone
więc wojna więc guziki
od bluzki muszą na komendę
rozpinać się jeden po drugim
na froncie nocy

nie nazywam się poeta
więc żadnych kompromisów

dziś wiem że w wierszu się toczę
i toczą się ze mną kobiety

poznałem córkę Goździkowej
zdarzyło mi się i użyłem
do granic wyobraźni
przerywany stosunek miałem

granice zostały przerwane
więc wojna poza białą kartką

dzisiejsze średniowiecze
– bitwa bez zabezpieczeń