Wiersze

Pośpieszny

był czwartek albo kolor fioletowy
słowa rzucane pośpiesznie
rozbijały się o szybę naszego kosmosu
szaronijaki i rozmazany krajobraz

nic nie wskazywało, że tego dnia

przytłaczające albo budujące
walec kierowany przez pijanego pracownika
biblioteki naszych umysłów

pamiętam chłodne letnie wieczory
kiedy zamykaliśmy się pod powiekami
niepewnych dotyków w pewnych sytuacjach

nic nie wskazywało, że tego dnia

groteska albo piąta minut dwie
sprawy pośpiesznie kończone
wygasłe zobowiązania i światło
w którym zapisać można tak wiele

wiecznie znikającym atramentem

Wiersze

Przesiadka

kilka wersów wiersza zapisanych w drodze
wybrzuszone słowa jak skorupka żółwia

butelka porzucona po winie w przedziale
pociągu relacji zgubnych lecz potrzebnych

tanie linie emocji naciągnięte jak struny
twój głos coraz dalej zanika w słuchawce

rozświetlone ulice pocałunek w bramie
wiele więcej myśli roztartych jak szminka

na wymiętą kartkę spada resztka wczoraj
zgubiona gdzieś na plantach znaleziona w głowie

zdania układane w przestrzeni wagonu
skrzypiącego łóżka obrazu za oknem

głoski plączą język jeśli jesteś będę
wersem wydrapanym kawałkiem wszechświata

Wiersze

Dom

Gdzieś pomiędzy tym wierszem,
a stacją kolejową wędrówka.

Bordowa sukienka, opalone nogi, długie,
poranne kąpiele. Nasze miejsce neutralne
wyznacza ten dom, stacja, ulica Chopina,
pomazane przystanki. Po coś tu jestem.

Towarowy z węglem. Pomyślałem o tobie.
Cholerna gra w skojarzenia. Nie mam biletu.
Na ustach resztki szminki i okruchy
trzymające się małymi rączkami ubrania.

Wczorajsze myśli są jak dziura w płocie,
zaśnieżone ulice, podróż pustym tramwajem.

Wysiadam na Chopina, zaczęło padać.

Wiersze

Don Felipe nie płaci alimentów

To jest miłość, najdroższy. To jest miłość wprost
z brazylijskich seriali. Don Felipe jest gangsterem, a ja
zawsze chciałam być dziewczyną gangstera, misiu.

(Nie pisz schematycznych wierszy, dziewczynko.
Nie używaj ogranych zwrotów, chłopczyku.)

Na kolację filet z wiersza kupiony w dyskoncie spożywczym.
Cała Polska czyta dzieciom, cała wiara zapierdala po markecie.

Lubisz wiersze, malutka? Wiersze bez kości, łagodne i świeże
wiersze na patyku w polewie kakaowej albo podgrzane w mikrofali.

Wiersze kapitana Iglo w złotej panierce, takie na konkurs
o lecie i naszym ulubionym miejscu, kwiatuszku.

(To nie jest dobry wiersz bo autor korzysta
ze znanych motywów reklamowych.)

Na łące rosną wiersze. Na łące wśród traw,
pszczół i ogarniającego nas ciepła, byliśmy
małą cząstką świata, kotku.

Ale tego dnia mieliśmy zacząć nowe życie. Napiszę
o tym następny wiersz. To jest liryka osobista. To jest
liryka odgrzewana. To jest miłość, więc muszę odejść.

I nie zatrzymuj mnie, nie zatrzymuj! Zatrzymam się
w pięćset dwudziestym czwartym odcinku mojego
serialu. Don Felipe nie płaci alimentów.

(ciągle biegasz w moich myślach kochanie, kochanie!)

 

Wiersze

Chcesz mi pokazać

chcesz mi pokazać
jesteś jak równanie z niewiadomą
(nie potrafię odgadnąć myśli)

kiedy w pośpiechu szukam
i nie mogę znaleźć
poznaję coraz ciekawsze techniki
rozwiązywania odpinania rozsuwania
równań guzików suwaka

lubię próby Bernoulliego
lubię odnosić sukces
w N-próbach N-równaniach
w N-dziwacznościach
gdy chcesz mi pokazać
wspólną płaszczyznę

punkt wspólny nocą

Wiersze

Albo nawet zbawieni

Ona ma długie blond włosy. Ma duże,
niebieskie oczy. Tak duże jak zapędy
tych niezłomnych amantów.

Ona nie da się zbliżyć do siebie. A oni
wychodząc z inicjatywą, otwierają jej drzwi.
Starają się używać sprawdzonych i dobrych.

Ona się uśmiecha, często gryzie wargi.
A im krew płynie jakby szybciej.
O jej wargach nie ma mowy. Są tylko

myśli i zawstydzone twarze, kiedy
z premedytacją nosi za krótką spódniczkę.
Tworzy w ich głowach kształty,
o których wstydzą się opowiadać.

Każdy jej dotyk sprawiłby, że nagle stanie
czas i w jednej chwili byliby zbawieni.

Wiersze

All-chemia

północ dochodzi szczęśliwa
bo w pełni się spełni i zaśnie

księżyc jeszcze niewyraźny, ale gwiazdka
z reklamy przyniosła żółte tabletki

północ dochodzi jeszcze zdobywa niebo
nakrywając je ciemną kołdrą

my

(popiół z papierosów wtarty w dywan
plama porannej kawy na firance)

Wiersze

Z biegiem czasu

powinienem uczyć się do egzaminów
a znowu biegam po mieście bez pomysłu

czy kiedy przeczytasz ten wiersz
zechcesz pobiec ze mną? spojrzałem na blade
światło żarówki i zrozumiałem

tyle kobiecości masz w sobie i te
spacery po klatce twojego ciała
sprawiają że nagle staje
czas

biegam palcem po krągłościach żarówki
ciepło i grzesznie, sparzyć się
kropla lepkiego potu spływa
po moim czole

oblewam się herbatą
którą mi zaparzyłaś
jutro oblewam egzamin