Wiersze

Albo nawet zbawieni

Ona ma długie blond włosy. Ma duże,
niebieskie oczy. Tak duże jak zapędy
tych niezłomnych amantów.

Ona nie da się zbliżyć do siebie. A oni
wychodząc z inicjatywą, otwierają jej drzwi.
Starają się używać sprawdzonych i dobrych.

Ona się uśmiecha, często gryzie wargi.
A im krew płynie jakby szybciej.
O jej wargach nie ma mowy. Są tylko

myśli i zawstydzone twarze, kiedy
z premedytacją nosi za krótką spódniczkę.
Tworzy w ich głowach kształty,
o których wstydzą się opowiadać.

Każdy jej dotyk sprawiłby, że nagle stanie
czas i w jednej chwili byliby zbawieni.