szeptem ostrza
rysuję pożegnanie
zataczając koła
zupełnie jak na karuzeli
podłoga jest zimna
uchylone drzwi krzyczą nieregularnie
myśli spływają po koszuli
chowając się w zawiłościach nitek
od dawna planowaliśmy
wybrać się do lunaparku
nie miałaś ochoty i biletów autobusowych
lunapark to wydatek dwudziestu złotych
na moją karuzelę
bilety były darmowe