I tak powiem, Refleksje

Kiedyś to było, a teraz już nie jest?

Dzisiaj będzie trochę wspomnieniowo. Myślę, że nie tylko osoby, które „będą w temacie” wyciągną z tego wpisu coś dla siebie, coś ciekawego, być może nawet refleksję.

Pamiętam jak w 2003 roku poszedłem pierwszy raz na spotkanie, wtedy jeszcze klubu poetyckiego, w Miejski Ośrodek Kultury w Zgierzu. Pamiętam pierwsze, nieporadne próby „literackie”, twórczy stres i niepewność, gdy zdecydowałem się podzielić swoimi tekstami z klubową ekipą. Do MOK-u trafiłem za namową pani od polskiego – serio, to odbyło się tak klasycznie. Myślę, że wtedy ani ona, ani ja, nie spodziewaliśmy się jak potoczą się moje twórcze losy.

Wspominam z emocjami niezapomnianego ŚP Irka Ziętka, który stworzył, scalał i prowadził spotkania, potrafił zrzeszyć wokół siebie zaangażowanych, pełnych pasji ludzi i poprowadzić poprzez meandry literackiego rzemiosła. Był nauczycielem, twórcą i dla wielu ludzi, szczególnie bywalców spotkań poetyckich swego rodzaju wzorem. Dzięki jego uporowi, niesłychanemu spokojowi ducha, no i wielkiej charyzmie przez wiele lat tworzyliśmy zgraną, prężną i osiągającą mniejsze i większe sukcesy ekipę.

Gdy po latach wspólnych działań, dyskusji, odczytów, warsztatów, startów w konkursach, publikacji, występów lokalnych i wyjazdowych postanowiliśmy sformalizować się bardziej – padł pomysł przekształcenia nas w grupę poetycką. Pamiętam, gdy z kolegą Łukaszem obmyślaliśmy nazwę, rzucając coraz to nowe propozycje. Gdy siedzieliśmy pod blokiem na ławce – tej, która pojawia się w moich tekstach i gdy w ferworze rozmowy padło finalne „Nietakt”. Grupa Poetycka „Nietakt”. Wtajemniczeni pewnie pamiętają z czego mogła wynikać ta nazwa i wiedzą, że jej przewrotność nie była przypadkowa.

Nietakt

Założymy grupę poetycką, założymy się z panem
urzędnikiem, że wstydu nie będziemy przynosić.
Przyniesiemy wiele nagród, wypromujemy miasto.
Potem założymy śmieszne ubranka, zabawimy się,
będzie występ niemal teatralny i parę wierszy.

Założymy grupę poetycką, zaprosimy dziewczyny,
będą czytać nasze wiersze i od razu zakochają się
i zechcą słuchać tych wierszy na dobranoc.
Więc ułożymy plan, zdobędziemy pieniądze,
aby dziewczyny mogły chodzić do kina i na szejki.

Czytanie wierszy, dyskusje, pieprzenie trochę,
bo tego nie uniknie się. Nasze małe spotkania,
wielkie ideały, rozwieszone na poręczach dnia.
Będzie lirycznie, wieczorki autorskie i brawa.
Wręczą dyplom z uśmiechem, wierzyć że szczery.

Przez spotkania grupy przewinęło się wiele osób, w różnych okresach skład ulegał zmianie, jednak można powiedzieć, że długo trzon utrzymywał się nienaruszony. Robiliśmy wiele, poza rozwijaniem umiejętności pisarskich, tradycyjnymi spotkaniami, podczas których czytaliśmy swoje teksty i komentowaliśmy je, braliśmy udział w wydarzeniach kulturalnych, wieczorkach poetyckich, turniejach i konkursach poetyckich, działaliśmy na rzecz innych, organizowaliśmy pokazy, występy i odczyty. Przez lata udało się stworzyć całkiem silną markę twórczą, która z powodzeniem reprezentowała miasto wewnątrz, jak i na zewnątrz. Wielokrotne spotkania z grupami i twórcami z miast takich jak Łódź, Sieradz, Kutno, Konstantynów Łódzki i innych dawały nam energię do działania, kreowały pomysły i pozwalały szlifować warsztat.

Obowiązkowe pozycje konkursowe – zgierska Stachuriada, Turniej poetycki „o Puchar wina” w Łodzi, Festiwal Złoty Środek Poezji w Kutnie czy Turniej Jednego Wiersza „O wieczne pióro twórcy” w Konstantynowie Łódzkim, to bliskie mnie i członkom Grupy wydarzenia. Najciekawsze w życiu Grupy były różnorodność charakterów, twórczości i poglądów. Ponadto inspirujący przekrój wiekowy – od osób młodych, licealistów, po osoby na emeryturze. Każda z nas potrafił i mógł znaleźć coś dla siebie, czerpać z twórczości i poglądów innych. Przez 10 lat kiedy brałem udział w spotkaniach nie pamiętam, abym którekolwiek opuścił (możliwe, że zdarzyły się pojedyncze takie sytuacje). Podobnie było w przypadku co najmniej kilku osób, choć przyznać trzeba, że ogólne zaangażowanie przez lata nie słabło.

Decyzje o kolejnych, wspólnych publikacjach, a także pojawiające się sukcesy na tym polu poszczególnych osób dodawały nam odwagi i motywowały. Choć oczywiście nie nagrody i dyplomy były najważniejsze. Istotą naszych spotkań była więź jaka między nami powstała. Potrafiliśmy współpracować, mieliśmy określone cele i choć niekiedy dochodziło do spięć czy niezadowolenia, to z reguły potrafiliśmy rozwiązywać problemy z kulturą. A z kulturą bywało różnie – i nie mam na myśli kultury osobistej czy fizycznej, a tą miejską.

W tym mieście

W tym mieście to nawet wysrać się jest trudno,
a niebo chmurami zaciągnięte. Urzędnicy zamknęli
ostatni przylądek, ostatni szalet miejski, przesrane.

Zaciągamy się dymem, białym i gęsto unoszącym się
okoliczne miasta zwożą do nas śmieci, wśród nich
stare meble, zawartość szamba, kiepskie tomiki

poezji nie czyta się na ławkach w parku, poezji
nie kupuje się w księgarniach – wołają,
kiedy łudzimy się wydając ostatnie grosze, nakład

zdolnej młodzieży. Konkurs wygrany odbija się
echem brudnych kamienic. Taka dawka kultury,
że wymiotujemy na barykady spękanych chodników.

A w głowach tłoczą się obrazy pijanych zawiadowców.
Zaciera się ręce, zaciera się ślady, w tym mieście,
gdzie skansen, nie Europę zobaczysz.

Tak czy inaczej trwaliśmy mimo burz, mimo zawirowań, bo dzięki wsparciu i oparciu z rożnych stron mogliśmy działać i się rozwijać.

Lata mijały, a w grupie nawiązywały się kolejne przyjaźnie, a nawet damsko-męskie relacje, które owocowały inspirującymi tekstami. Najciekawsze propozycje to „wiersz za wiersz”. Wiele razy odczyty takich tekstów wywoływały spore emocje, a poza tym angażowały obie strony do wysiłku intelektualnego i wzmagały chęć zdrowej rywalizacji. Wzajemne inspirowanie się, podsuwanie pomysłów, dawanie powodów do ciętych ripost i niezapomniane kontry słowne to była niekiedy esencja naszych spotkań.

Najważniejsze publikacje Grupy Poetyckiej „Nietakt” to pewnie te wydane z artystami ze Stowarzyszenia „Młyn” – „Zetknięcia” – limitowane, kolekcjonerskie, ręcznie robione książki z teksami, grafikami oraz obrazami. Nie mniej ważne, bo oddające doskonale charakter grupy były, a w zasadzie są, tomiki poetyckie „Ślady na drodze” oraz „Splot słoneczny”. Gdyby ktoś chciał poczytać, mam jeszcze kilka egzemplarzy. Do tego doliczyć należy indywidualne publikacje w książkach, czasopismach, almanachach, gazetach, no i oczywiście w Internecie. Naprawdę się działo.

Na przestrzeni lat grupa zmieniała nieco swoje oblicze, choć zachowała swój charakter. Gdy po długich latach z udziału w spotkaniach rezygnowały osoby z trzonu, będące z nami niemal od początku, zaczęło się spowolnienie w działaniach (powodów było wiele – najczęściej osoby rozpoczynały karierę zawodową, własne życie rodzinne, wyjeżdżały, generalnie przez inne zajęcia i zobowiązania przestawały mieć czas na czynne uczestnictwo w życiu grupy). Mimo napływu nowych osób, a nawet powrotów „starych”, Grupa nieco zwolniła tempo.

Droga

nasza wyprawa dobiega końca
to jest granica Poznania

jeszcze dwie torby w oczekiwaniu
na taksówkę rozglądam się

żółte firanki stara szafa
ściana pełna zdjęć a tu

na pożółkłej pocztówce wspomnienia
w brązowych oczach blednie światło

Decydującym o losach Nietaktu momentem była śmierć prowadzącego i mentora, Irka. Okazało się, że bez niego jako spoiwa trudno jest to wszystko poskładać. Wcześniejsze rezygnacje osób zaangażowanych, a także rozluźnienie wkradające się w nasze szeregi spowodowało, że coraz mniej osób przychodziło na spotkania, aż w końcu działalność grupy została zakończona. Perypetie całej sprawy były zawiłe i rozłożone w czasie, efekt jednak znamienny.

Próby reaktywacji działalności przynosiły skutek na krótką metę. Przez niedługi czas funkcjonowała Grupa Poetycka „Ani słowa”, jednak bez trzonu byłych członków Nietaktu i w obliczu niskiego zainteresowania ze strony potencjalnych chętnych pomysł upadł. I w zasadzie nic później w poetyckiej materii znaczącego nie miało miejsca. Miejski Ośrodek Kultury w Zgierzu kontynuuje organizowanie Turnieju Jednego Wiersza im. Edwarda Stachury oraz Turniej Poezji Śpiewanej i to w zasadzie jedyny, stały, zgierski akcent poetycki.

W nocy

Już po północy robi się chłodno.
Denerwuje mnie nieregularny warkot wentylatora
i niejasne światło będące jak niektóre z wierszy.
Rzeczywiście są ludzie, co nie widzą sensu.
Może gdyby posłuchali tego cholernego wentylatora
rozwiałby ich wątpliwości.
Zmęczenie chce iść ze mną do łóżka.
Wentylator ucichł. Na klamce myśli wieszam
tabliczkę z napisem niedostępny.

Te 10 lat w Nietakcie dało mi, mimo incydentalnych scysji czy nieporozumień, wiele inspiracji, nowych znajomości, doświadczeń nie tylko twórczych, ale też towarzyskich. Tego typu działalność warto inicjować i wspierać.

Na pewno są wśród was ludzie z pasją i zaangażowaniem, pewnie są też osoby z charyzmą i duchem przywództwa. Trzeba to przekuwać w działania. Stąd mój pomysł na #OPSpoGodzinach i publikowanie różnorodnej twórczości osób pracujących w obszarze pomocy społecznej. Jeśli tworzysz i chcesz pokazywać tą twórczość innym – zrób to. Obecnie możliwości jest o wiele więcej, niż 10-15 lat temu. Jako profil Ani Słowa chcemy wspierać twoje/wasze działania na artystycznych polach.

Przesiadka

kilka wersów wiersza zapisanych w drodze
wybrzuszone słowa jak skorupka żółwia

butelka porzucona po winie w przedziale
pociągu relacji zgubnych lecz potrzebnych

tanie linie emocji naciągnięte jak struny
twój głos coraz dalej zanika w słuchawce

rozświetlone ulice pocałunek w bramie
wiele więcej myśli roztartych jak szminka

na wymiętą kartkę spada resztka wczoraj
zgubiona gdzieś na plantach znaleziona w głowie

zdania układane w przestrzeni wagonu
skrzypiącego łóżka obrazu za oknem

głoski plączą język jeśli jesteś będę
wersem wydrapanym kawałkiem wszechświata