I tak powiem, Powiedzenia i przysłowia

„Nie chwal dnia przed zachodem słońca”

Przysłowie to ma wskazywać, żeby nie cieszyć się za szybko z sukcesu, bo możemy się rozczarować finałem oraz że przedwczesna radość i optymizm mogą nas zgubić, dlatego najlepiej świętować dopiero po osiągnięciu celu. Przysłowie to mówi, że w razie doznania porażki nie będziemy zawiedzeni, bo wcześniej asekuracyjnie zachowaliśmy dystans.

Pozornie wydaje się to rozsądne. Jednak patrząc na to z innej strony, osoby które nie potrafią cieszyć się z wykonywanej pracy, czynności, z podejmowanych działań i z góry są nastawione neutralnie lub sceptycznie są chyba bardziej podatne na porażkę.

Oczywiście nie powinno doznawać się wielkiego optymizmu, który miałby prowadzić do zaprzestania działań czy nieuwagi, co mogłoby doprowadzić do porażki. Jednak czy zdrowy optymizm, nastawienie na sukces, dążenie do niego i czerpanie radości z tego, co się robi jest zawsze przedwczesne? Czy zaszczepianie w ludziach asekuranctwa i czarnowidztwa, kalkulowania strat, aby nazbyt się nie rozczarować jest dobre?

Być może w niektórych sytuacjach tak się zdarzy, jednak wielokrotnie będzie to miało zły wpływ na bieg zdarzeń. Niektóre osoby mogą z góry zakładać porażkę i się na nią przygotowywać, aby nie zawieść się. Mogą to robić także podświadomie. Taka postawa rzutuje na działanie i wyzwala obawy. Dlatego niektóre osoby nie podejmą śmiałych i odważnych działań, nie zaryzykują, braknie im werwy. A jak już doznają porażki stwierdzą, że i tak byli na to przygotowani, więc nic wielkiego się nie stało. Być może lepiej cieszyć się z małych rzeczy, z drobnych celów, które będą składowymi sukcesu, a ten może nadejść w perspektywie czasu.

Jednocześnie przedwczesna radość nie powinna przysłaniać celu i skupienia na jego realizacji. Powinna motywować i dawać siłę do działania. Chwalmy dzień przed zachodem słońca, bo to nasz dzień, nasze decyzje i nasze działania w sporym fragmencie determinują co stanie się po zachodzie słońca i czy wtedy będziemy cieszyć się z osiągnięcia sukcesu czy pogodzimy się z porażką, bo na to byliśmy przygotowani.

Przysłowie to wiąże się z innym o równoważnym znaczeniu tj nie mów hop, dopóki nie przeskoczysz. Kiedy chcemy mówić „hop” przed „skokiem”, w trakcie „skoku” czy dopiero „po”? Nadmierna ostrożność i czekanie ze świętowaniem może spowodować, że do świętowania nigdy nie dojdzie, a my spokojni i przecież niezbyt uradowani będziemy przełykać porażkę, bo „nie ma co się cieszyć na zapas”. Jakie jest wasze zdanie? Jak to rozumiecie?